wtorek, 13 września 2011

A dzisiaj...

Właściwie to nie jest najlepszy dzień na pisanie czegokolwiek. Ale grafomaństwo owładnęło mną całkowicie, więc piszę:)
Dzień upłynął na inhalacjach i telefonach.
Najpierw postanowiłam zadzwonić do Fundacji Orange – od kilku mam już słyszałam o programie „Dźwięki marzeń”. W ramach programu Fundacja finansuje dzieciom z niedosłuchem opiekę logopedyczną 2 x w tygodniu. I to do 3 lub do 5 roku życia (do 5 jeśli występuje dodatkowa niepełnosprawność).

Niestety Franek jest za duży na objecie go pomocą fundacyjną.. Do programu mogą wejść dzieci do 12 mies. życia.
Gdybyśmy te badania zrobili rok temu Franuś miałby 2 x w tygodniu logopedę opłacanego przez fundację, turnusy i całe wsparcie. Do 5 roku życia. I pewnie dziś byłby w innym punkcie..
A teraz..po zawodach.
Nie rozumiem..
Nie rozumiem tego.
Przecież nadal jest małym dzieckiem, które wymaga pomocy, prawda??
Po tej rozmowie miałam ochotę usiąść i ryczeć.
Pani z Fundacji powiedziała, żebym zadzwoniła do regionalnego koordynatora programu do Polskiego Związku Głuchych we Wrocławiu i porozmawiała, może akurat coś się uda nam pomóc.

W PZG powiedziano mi, ze mogą zagwarantować Franiowi całą opiekę: terapię logopedyczną, surdologopedyczną, psychologa.
Długo rozmawiałam z przesympatyczną panią na ten temat, że jej oferta to 2,5 godz jazdy autem w 1 stronę, że już jeździmy 1 x w tygodniu na terapię, że nie da się tego raczej połączyć bo mały zmęczony będzie.. 
Na razie zamykam temat, bo chwilowo mam dość „kopania się z koniem”. Czekam na czwartek – na wizytę naszej pani logopedki i rozmowę z nią.


***

Chwilami wątpię w to, że uda mi się opisać te dwa minione lata. W związku z tym chociaż dziś kilka zdjęć dokładnie sprzed roku.




Widać, że tu Franuś jest już bardzo bliski zaśnięcia:)

nasz słodziak

Turnus rehabilitacyjny, IX.2010






Ze śliczną, słodką, cudowną Karolinką:)
Franuś gorączkuje. Dokładnie rok temu tez kurdupelek był chory

4 komentarze:

  1. Nie, ja tego też nie rozumiem! Co za masakra...
    Szukam też...

    A zdjęcia cudne, zresztą na Frania zawsze patrzę z dużą radością :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aga - Wam się wszystko uda, taka Wasza natura. ;))
    I Wasza - Rodziców - i Franiowa, bo jakaż inna miałaby być? Czasem jest bardzo trudno, czasem ma sie wrażenie, że to już jest nie do udźwignięcia, że nie da się rady, ale potem człowiek sobie przypomina, że przecież Bóg nigdy nie nakłada na nas więcej, niźli jesteśmy w stanie znieść. No to znaczy, że powinniśmy dac radę, więc się dźwigasz i dajesz radę... Dla Frania, dla Natulki, dla R. My możemy tylko podziwiać Waszą siłę.

    OdpowiedzUsuń
  3. DPS, tez wierzę, ze Franiowi się uda. Czasem jednak są takie dni, że wkrada się zwątpienie.. Ale będzie dobrze, nie ma innego wyjścia:)

    OdpowiedzUsuń

Drogi Anonimowy Gościu,
bardzo proszę, podpisz swój komentarz swoim imieniem, aby łatwiej było mi na niego odpowiedzieć.
Dziękuję