Na wczorajszej kontroli pani doktor stwierdziła, że franusiowe oskrzela brzmią już całkiem dobrze, ale leczenie podtrzymujemy i kolejna kontrola w środą rano.
Dziś zdałam sobie sprawę, że dokładnie za tydzień wyjeżdżamy do Warszawy i aż mi żołądek do gardła podszedł z emocji. Myślę (czy też mam nadzieję), że dużo się wyjaśni. Początkowo miał to być wyjazd tylko na wizytę u prof. Prosta z oczkami krasnala, Natulka zaś miała odwiedzić wymarzone Centrum Kopernika. Plany ciut się zmieniły – jakiś czas temu napisałam maila do pani doktor, która uchodzi wśród rodziców dzieci z niedosłuchem za autorytet. Ma tez swoich przeciwników, ale kto ich nie ma. Jednak wszyscy twierdzą, że jest świetnym diagnostą – a na tym zależy mi najbardziej. Napisałam maila do pani dr i poprosiłam o wizytę. Zgodziła się! Napisałam, kiedy jedziemy do Warszawy, kiedy mamy wizytę u pana profesora, zaproponowała wizytę u siebie w ten sam dzień, co u p profesora - wtorek, 29.09. Rano stawiamy się więc na Siennej a na 16 w Aninie u profesora. Postanowiliśmy, że Radek pojedzie z Natką do Centrum Kopernika a ja odbędę maraton z Franiem. Wezmę ze sobą wszystkie badania, jakie już wykonano krasnalowi, mam nadzieję, że dr wykona dodatkowe i wszystkie one przybliżą nas do odpowiedzi na pytanie, jak duże jest uszkodzenie ślimaka i jak duże jest uszkodzenie mózgu. Pewnie nie dowiem się niczego na 100%, ale mam nadzieję, że po prostu będziemy wiedzieć ciut więcej.
A od jutra zaczynam pisać pisma do firm z prośbą o darowizny na aparaty. Będę informowała na bieżąco o efektach. Jest we mnie jakiś taki spokój, że się uda. Po prostu nie ma innej opcji:)
Śpioszek
Tak jest! Nie ma innej opcji!
OdpowiedzUsuńNie ma!
OdpowiedzUsuńNo jest nasz już trzy optymistki:)
OdpowiedzUsuńJa sie dopisuje... nie ma innej opcji !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńNo i jak tu wątpić choć przez ułamek sekundy??:)
Zwłaszcza, że optymistek całkiem dużo jest! ;))
OdpowiedzUsuń