wtorek, 1 stycznia 2013

Pierwszy post w roku 2013

Natka piecze ciasteczka na Sylwestra:)
Wczoraj i dzisiaj dużo rozmyslałam nad minionym rokiem. Przyniósł on nam kolejną diagnozę Frania, która pociągnęła za sobą prawdziwą rewolucję w naszym życiu. 
Wchodzimy w rok 2013 bez konkretnych celów rehabilitacyjno-terapeutycznych za to z  nadzieją, że będzie to dla nas lepszy, spokojniejszy rok. 



Franuś zaczął ten rok dobrze - od wciągnięcia 3 malutkich kawałeczków śledzia na śniadanie! Miały może 1 cm x 1 cm, ale ile nam to sprawiło radości! Przy skrajnie ograniczonym reperturze żywieniowym naszego krasnala było to prawdziwe wydarzenie. Całe dzisiejsze bezproblemowe śniadanko było wydarzeniem:) Jest film! A jakże:) Pierwszego w życiu Franiowego śledzika bysmy nie sfilmowali????;-)




Przez problemy z jedzeniem, kiedyś osiwiejemy. Oto jak Franio "je" rosół (jedyna zupa, którą toleruje). Po kilku "łyżkach zupy" mały jest już najedzony. 





Śledzik na śniadanko nie był jedyną niespodzianką, jaką nam kurdupelek postanowił dzisiaj zafundować. W ciągu dnia kilka razy zdarzyło się krasnalkowi podchodzić do nas, spogladać na nas, gdy czegoś chciał i mówić "MAMA" lub "TATA" (!!) - mówił DO NAS!!! Przy tym łapał nas za rękę z takim niepewnym wyrazem twarzy (zgodnie z zaleceniami naszych guru uczymy go cały czas, że jak coś chce, to nie może nas łapać za rękę - musi inaczej dać znać, np. użyć odpowiedniego gestu z Makatonu lub wskazać palcem). Wystarczyło, że któreś z nas mówiło: Franiu, nie bierzemy za rękę, a krasnal od razu reagował prawidłowo. W tamtych chwilach spoglądalismy na siebie z taką radością, jakby nam synio właśnie oznajmił, że dostał Nobla:)
Coś chyba zaczyna ruszac w komunikacji z Franiem. Na ostatnich zajęciach neurologopedycznych już pod koniec krasnalek był chyba dośc zmęczony, bo podszedł do pani logopedki, wziął jej dłoń w swoja i...dał jej 'cześć'! Pani Lucyna rozpromiła się: 
- Franiu, ty inicjujesz interakcję! Pięknie!!
Krótko mówiąc Franula po swojemu "powiedział": - Wystarczy na dziś, chcę już iść do domu:) 

***

Rozmawiałam wczoraj z naszą (cudowną, absolutnie wyjątkową) doktor Dorotą z Instytutu Matki i Dziecka na temat wydarzeń minionego roku i o zbliżającej się hospitalizacji Frania. Najtrudniejsza dla mnie była część rozmowy o ostatniej diagnozie. 
- W sumie u wcześniaczka mogliśmy się spodziewać, prawda?
- Tu nie o wcześniactwo chodzi, Agnieszko. Pamiętaj, że Franio kilka razy zatrzymywał się i był reanimowany. Ja się spodziewałam, ze on na tym etapie będzie w znacznie gorszym stanie.
Dr Dorota zawsze rozmawia ze mną bardzo spokojnie, tak "po lekarsku". W usystematyzowany sposób wypunktowuje deficyty krasnala, by zaraz potem poświecić trzy razy wiecej czasu na podkreślenie jego umiejętności i postępów, jakie cały czas robi. Każdorazowo kończąc z nią rozmowę mam poczucie, że jestem mamą wyjątkowego małego chłopczyka. To typ lekarza, który nie tylko potrafi postawić rodzica do pionu, ale i dać nadzieję.
W kontekście badań, które czekają Frania w tym roku, dr Dorota spytała czy nie chcielibyśmy zmienić neurologa, skoro już przeprowadziliśmy się do Opola. Wiem, że Franio jest teraz w najlepszych neurologicznych rękach. Głupotą z mojej strony byłaby więc zmiana lekarza, tym bardziej że jeszcze większą głupotą i naiwnością byłaby wiara w to, że przyszłość Frania będzie przynosiła tylko dobre informacje. Mimo że jestem blondynką to jednak nie jestem aż TAKĄ blondynką. Tak, oczywiście mam nadzieję, że będzie już tylko lepiej, jednak 3,5 roku życia Frania nauczyły mnie, że moje pobożne życzenia nie zawsze sie spełniają. 
Żadnej zmiany neurologa więc nie będzie. 

***
Przed świetami dwie Franiowe ciocie przesłały nam ogromne kartony ubrań dla Frania i na aukcje Allegro. W niedługim czasie Franiowe aukcje wzbogacą się więc o dużo ślicznych ubranek dla dzieci.
Dziękujemy ciociom za pomoc:)

I koniec na dziś, bo Franiu już płacze. Ale sobie pospał..

44 komentarze:

  1. Agnieszko, takiego lekarza też bym nie zostawiła! Na początku myślałam, że na taką panią doktor trafiliście w Opolu, ale w trakcie zorientowałam się, że jednak nie. Fajnie poznać Franka, choć tylko przez filmik :)
    Spokojnego roku Wam życzę!
    P.S. Czy to "te" śledzie? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to sledziki z Twojego przepisu:) Ciasteczka, które piekła Natka, też Twoje (te czekoladowe). Sztuka ma chyba z 1000 kalorii, co?:)

      Usuń
  2. No tak mi sie cos o uszy obiło.. Nasz dr neurolog jest ordynatorem neurologii dziecięcej, więc rozumiesz sama..Oddział niedawno powstał, jeszcze nie maja zbyt wielu mozliwości doagnostycznych (dlatego nie wiemy jeszcze do końca, gdzie Franula bedzie hospitalizowany), ale abstrahujac od tego - nasza dr neurolog jest po prostu swietnym specjalistą. Przy okazji epileptologiem.
    Szczęśliwego i dla Was:)

    Ps. Górka kruszcu plastikowego i aluminiowego dla Was u nas rośnie;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Franio ma tak duże rozumienie mowy biernej, że pozazdrościć można. Poza tym widać, że mama rozumie Frania bez słów. I oglądając nagrania miałam jeszcze wrażenie, że Franio nie je bo coś mu nie pasuje w tych potrawach (broń Boże nie sugeruję, że są niesmaczne :)) Ale wydaje mi się,że może to działać tak jak z podłogą w kropki w sali ćwiczeń SI. Tylko bądź teraz mądry i zgadnij o co tak naprawdę chodzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. trochę wiemy o co chodzi - są konsystencje, które przez buzie Franiowa nie przejdą (to niestety jeszcze pozostałośc po licznych intubacjach Frania, mały bardzo bardzo długo miał problem z jedzenie w ogóle) i takie, których widoku mały "nie strawi". Np ryż z jabłkami jest wizualnie nie do przejścia (ostatnio talerz z rużem leciał przez pół kuchni). W ostatnich miesiącach problem z jedzeniem b=drastycznie zaostrzył się. Tak sobie myslimy z terapeutka Frania, ze mogły to spowodowac nasze przeprowadzki - te drastyczne zmiany w życiu krasnala.
      Agata, wiesz jak jest z naszymi dziećmi - może cierpliwości i setki prób..

      Usuń
    2. eee tam. Ja intubowana nigdy nie bylam, a grysiku ani niczego o tej samej konsystencji bez odruchu wymiotnego do ust nie wezme. czasem ma sie nadwrazliwosc na pewne konsystencje i juz. Niektore dzieci nie zjedza niczego `brudnego`, np salaty czy miesa z sosem. Mozliwe, ze osobno rys, a osobno jalbka weszlyby bez problemu. Pewnych rzeczy sie po prostu nie laczy;) Powinnas zobaczyc, jak ja nadal zadam pierogi;) a rosol niektore dzieci zjedza jak dostana osobno makaron, osobno przecedzony rosol (albo inna zupe). Moj Kasper kiedys smiesznie JADL zupe. Dostal ulubiona zupe/wszystko, taki wlasnie rosol, tylko ze z kulkami miesnymi, makaronem (albo kasza czy ryzem) na przysmazonych na oliwie pokrojonych warzywach. Wchodzi latwo i dobrze syci. Kazalam zupe ZJESC. Podkreslam nie bez powodu;) Po jakims czasie Kasper zameldowal, ze zupel zjadl. Patrze i co widze, miska prawie pelna. Na moje oburzenie stwierdzil tylko: Przeciez kazalas zjesc, nie WYPIC! ;)

      Usuń
    3. Ha, cudne:)
      Franiowe ciotki podpowiedziały mi juz oddzielenie rosołu od makaronu. Spróbuje jutro (dwie kury na wsi kupiłam, to teraz zarosole rodzinę;-)
      Tak, masz rację, ze teraz głównym problemem nietolerowania pewnych potraw i połączeń nie jest prehistoria Francy, lecz to co tu i teraz, czyli autyzm. Prehistoria za nami w dużym stopniu, choć rzutuje niestety na nasze 'dzisiaj'.

      Aniu, jestem Ci nieskończenie wdzięczna za objasnianie mi swiata Franka, za to, że pomagasz mi spoglądać na niego oczami dziecka z autyzmem.

      Usuń
    4. Dobra, to jutro na obiad mamy:
      zupa - rosół w kubeczku, na jednym talerzuku makaronio, na drugim marchewka.
      Na drugie - ryż z jabłkami. Dla Franca zrobię osobno.
      Na jednym talerzyku ryż na drugim jabłka.
      Ciekawa jestem wyniku tego eksperymentu!:)

      Usuń
    5. no i jak wyszedl eksperyment? ;)

      Usuń
    6. Hm...sukces połowiczny:)
      Makaron spałaszowany ekspresem, z rosołu upił kilka łyków i wystarczyło, marchewki nawt nie dotknął małym paluszkiem.

      Ryżu nie zdążyłam dzis zrobić, w piątek będzie. Jutro tata rządzi w kuchni. Będą klopsiki drobiowe, które w wakacje jeszcze były hitem. Ciekawe jak będzie jutro.

      Usuń
  4. Brawo dla Frania u nas też wielkie brawa dla Moniczki

    OdpowiedzUsuń
  5. skąd my to znamy...ale... ciasto smakuje
    Może siwizna w modzie będzie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ba, jakze by ciasto miało nie smakować - obcy w ciele Frania (candida) domaga sie karmienia. Im mniej cukrów prostych tym wiekszy wściek krasnala. Zaleznośc jest prosta i opczywista.
      U blondynek ponoć siwizny zbytnio nie widac;-)

      Usuń
    2. na szczęście matka oryginalna też blondynka. ja jako zastępcza już brunetka :D
      ps...zupka dziś też nie wchodziła..

      Usuń
    3. Oj..to chyba musisz przerobic sie na blond;-)
      Dla mnie jeszcze jeden argument jest wazny - blond odmładza (ponoc;-) )

      Usuń
  6. Zaufany specjalista, który zna dziecko " od podszewki" jest ważny, bo spokojnie możemy opowiedzieć o naszych doświadczeniach , zasugerować co nieco, bo rodzic wie najlepiej, a lekarz mądrze doradzi.My też zastanawialiśmy się nad zmianą neurologa, ale właśnie ten lekarz zna Maję od ponad 2 lat i możemy zawsze liczyć na pomoc-jeździmy do neurologa w CZD w Warszawie. Franio kochany na filmikach, po prostu uwielbiam Go -całusy dla niego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieki Kasiu, do kogo jeździcie w CZD?
      Ja z Franiam jexdziłam do CZD na rehabilitację neurologiczną i immunologię, tylko raz mieilismy tam kontakt z neurologiem, bo potrzebowaliśmy zaświadczenie.
      Naurolog jest jednym z najwazniejszych lekarzy prowadzacych nasze dzieci, więc nie ma co.. Lepiej jexdzić, ale wiedziec, że dziecko jest w rekach lekarza, który niczego nie przeoczy.
      Buziaki dla Was:)

      Usuń
    2. Agnieszko my jeździmy do Dr Bachańskiego- to jest neurolog, który specjalizuje się w leczeniu padaczki dietą ketogenną. Ma w tej dziedzinie doświadczenie. Dlatego póki co ufamy i powierzamy mu decyzje w sprawie leczenia Mai. Poza tym możemy niektóre sprawy załatwiać telefonicznie ( po uprzednim przesłaniu nagrań z napadami padaczkowymi) - jest to o tyle wygodne, że nie często musimy pakować się jak na wyprawę w dalekie kraje z Mają :) z wyprawką większą niż nasze bagaże :)

      Usuń
    3. Kasiu,zaglądałas moze na bloga Ani, mamy Cysi, o której niedawno pisałam? (jest w naszym prawym panelu blogów obserwowanych). Cysia też jest na diecie ketogennej, ciekawe czy Wasze dziewczynki prowadzi ten sam specjalista.
      jak macie takiego świetnego specjalistę, do tego ludzkiego i wyrozumiałego, to trzymajcie sie go, bez dwóch zdań. U nas tak jest z naszą dr Dorotą.

      Usuń
    4. Zaraz tam zaglądnę, chętnie poczytam . Nasz dr jest tak samo po prostu człowiekiem i rozumie nas dokładnie.

      Usuń
  7. Aga trzymaj się neurologa, skoro masz do niego zaufanie. Ja aktualnie próbuję się przedostać jakoś do neurologa w Chorzowie.

    Jak widzę każda z naszych pociech zaczyna Nowy Rok inaczej a jakże podobnie. Od wczoraj do dzisiaj posiwiałam o 50%.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta nasza dr prowadzi Frania od 8 mies. życia. Zna go doskonale. Teraz już nie jeździmy z młodym tyle co przed przeprowadzką, więc 3 wyjazdy w roku do Wawy to już pestka. Tym bardziej że i odległość do stolicy nam sie znacnie skróciła.
      Na siwiznę nie ma jak dobra farba..

      Usuń
  8. Aga jak zwykle bardzo mądra decyzja. Zaufany lekarz i do tego ekspert w swojej dziedzinie to skarb. Zwłaszcza przy zdarzających się dołkach. A Franula już wie najlepiej co mu smakuje bystrzak jeden. :)) Najlepszego w 2013 i jak najwięcej górek i najmniej dołków.

    OdpowiedzUsuń
  9. no pozazdrościć tego śledzia..gdzie tam moje dziecko by zjadło! w życiu !
    pewnie też bym sfilmowała ten moment :)
    a Franek świetnie sobie radzi z komunikacją...przecież On uwaznie Was słucha, patrzy w oczy,robi grymaski na twarzy i odpowiada TAAA

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jolu, ale Ty wiesz, ze my na TAKĄ komunikacje pracujemy od kwietnia ub roku? Nic za free. Ale chwała Bogu Franek reaguje na nasze wysiłki.
      Nie bez kozery jest takze fakt, że frankowy autyzm jest od poczatku pod opieką najlepszych z najlepszych. Tak sobie myśle, że to dzięki wskazówkom naszej terapeutki prowadzącej Frania z Prodeste mały zalicza takie postępy. Moze dla kogoś MAMA i TATA, kierowane do odpowiednich osób to niewiele, dla nas to kosmos. Marzylismy o tym, żeby Franek tak do nas mówił. Potrafił wymówic te słowa już od dawna, ale nie kierował ich do nas. Chyba wreszcie coś drgnęło w tym zakresie..

      Usuń
    2. Tak wiem, niestety w tym temacie samo nic nie przychodzi

      Usuń
  10. Rozkosznie zajada ten rosół:)
    Ja już jestem CAŁA siwa (tylko się urywam), więc nie mam się co martwić;)
    A z tym neurologiem, to fakt- megaważna sprawa. Ja wciąż nie trafiam... niestety. Jakoś ma deficyt zaufania do neurologów, których spotkałam na drodze z Iggim:( I do CZD niestety także:( choć na neurologii nas jeszcze tam nie było... Warto wg ciebie? Może to jest myśl...
    Ściskam smakosza:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm... dla mnie CZD po pobytach tam z Franiem moooocno sie odbrązowił. Wszystko zależy od tego, na kogo trafisz. Jak wszedzie. Najwięcej pozytywnych doświadczeń mamy z IMiDem. Przeszlismy w CZD badanie u dra rehab, gdzie dr oceniła stan kregosłupa Franca bez zdejmowania mu bodziaka.. Co mnie frustrowało? W ciagu 1,5 roku zmieniono nam 3 x dr rehab. Bo roszady kadrowe. Co chwila nowy lekarz. Pierwsze wróżyła Frankowi MPD ze 100% pewnością, druga była SUPER, trzecia badała przez ubranie. I ponieważ tej trzeciej Frania teraz przypisano to jakoś nie ma we mnie motywacji, by jechac tam znowu. Franek chodzi. Oki, wzór chodu jest "trachnięty", ale teraz praktycy nad tym muszą się skupić. Dla nas teraz najwazniejszy jest neurolog.

      Usuń
    2. Dzięki za podzielenie się:) Ściskam po dolnośląsku;)

      Usuń
  11. Śledzia zjadł!!! Ja do dziś śledzia nawet widłami nie ruszę...
    Bardzo dobrze, że neurologa nie zmieniacie, bo często bywa, że "lepsze" jest wrogiem dobrego, więc jeśli pani neurolog jest dobrym lekarzem i porządnym człowiekiem, to trzymać jej się trzeba.
    Oglądałaś kiedyś serial o detektywie Monku, genialnym detektywie...? Franek zaczyna go przypominać.
    I Monk też NIGDY nie mieszał ze sobą jedzenia! :)))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jak bym mogła nie znac Monka?:)
      Ale Franek ma juz duzo scenariuszy na zycie:)

      Śledzia nie jesz?? Ciooocia... to co Ty bedziesz u nas jadła, gdy wreszcie W GOŚCI do nas przyjedziecie???:)

      Usuń
  12. śledzik mniam mniam :)
    a że niby Natalka piecze ciastka? na załączonym obrazu całkiem co innego... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A bo ciocia, to specjalny przepis: ciasteczka się pieką a Natka miske wylizuje:)

      Usuń
  13. Witajcie w Nowym Roku!
    Życzę Wam by każdy kolejny miesiąc był lepszy od poprzedniego i byście za kolejny rok byli o lata świetlne dalej niż dziś.
    Idziecie jak burza i wierzę, że tak będzie nadal!

    Ściskam Was wszystkich i przesyłam całusy! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieki, ciotku-Kropku:*
      Oby i dla Was ten rok był lepszy:)

      Usuń
  14. Nooo ja nie jestem Panią Doktor i bywam tu nie tak znowu często ale Franiowe postępy łatwo są zauważalne gołym okiem :) A że jest wyjątkowy tez widać bez okularów :))) Całuski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Usmiałam się:)
      Wszyscy tu jesteście niesamowici:)
      Dysiaczku, dziekuję:)

      Usuń
  15. Agnieszko, spóźnione życzenia - dobrego Nowego Roku, niech Opole przyniesie Wam to czego oczekiwaliście.
    Myślałam o Tobie jadąc na święta przez Ch. i w Sylwestra patrząc na wał fenowy nad Karkonoszami - jechaliśmy do Jakuszyc. Pozdrawiamy serdecznie, kibicujemy, podczytuję, głosowałam:) Szczególne pozdrowienia dla Frania od mojego Franka (ma 9 lat, produkty, które je można szybko wymienić, niechęć do kosztowania nowych potraw, smaków to efekt ciągłego ograniczenia diety, najpierw ciągle czegoś nie wolno, zakaz, a jak można spróbować to dziecko nie chce - wiem, wiem, u Was to bardziej skomplikowana sprawa). Honorata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To Twój Franio ma juz 9 lat???? Matko, jak ten czas leci..
      A wiesz, że ostatnio opowiadałam Natce o Tobie?:)
      Uściski dla Was, kochani:)

      Usuń
  16. Agnieszko przepraszam, że dopiero teraz, ale w Wigilię mnie powaliło tak, że dopiero dziś jestem w stanie posiedzieć i to niedługo. Chciałam Wam tylko złożyć najserdeczniejsze życzenia na 2013 rok. Zdrowia, spełnienia marzeń- tych dużych i tych malutkich. Całej Waszej rodzinie i czytelnikom bloga- wszystkiego najlepszego.
    Szkoda, że w laptopku nie mam internetu, tylko w kompie stacjonarnym, bo nie miałabym tylu zaległości blogowych i mailowych, ale za to gram sobie i powiem Ci, że dziesiątki układanych pasjansów mówią mi, że będzie dobrze. :)
    Jeszcze tydzień zastrzyków i mam nadzieję, że dojdę do formy.
    Joanna

    OdpowiedzUsuń
  17. Wracam do gry, Święta , paczki, odwiedziny, wszelka pomoc. Narobiłam się trochę no i wariata z siebie często robiłam:)
    Zjadł śledzia, no kurcze to twardziel prawdziwy. Ślicznie zjadł rosołek, nabierzesz zaraz wprawy oddzielania rosołu od rosołu i pomidorowej od pomidorów:)
    Ja wszelkich terapii nie czaję, albo mi Mam Julkowa jakoś nie teges tłumaczy, całkiem zero logiki. Twierdzi,że ja sama terapii wymagam, a w połączeniu z Julką to już szpitala bez klamek:) Jednak nie ma z kim zostawiać Julki no i przecież nie mogę odmawiać to mam wartę dalej:)

    Czy miotanie talerzami, rzucanie jabłkami to coś innego dla Julki jak kopanie mojego psa, czy wie ,że kopać Babcię to jednak inaczej niż wypluć kanapkę na podłogę? Coś można bardziej, znowu coś znacznie mniej, a ze stopniowaniem mamy problem.
    Niby raz może coś robić , bo w końcu zaskoczy, a innym razem zaraz ma przestać? Może wywalać jedzenie, miotać talerzami ile się da, to jest wytłumaczone, zaraz ma przestać jak bije Babcię, mojego psa i Mamę?
    Przecież to działa tak samo, mogę raz ile chcę, aż się w końcu namyślę powiedzieć "nie" a za chwilę, nie mogę ani jednej próby, czy zupa jest mniej ważna od Babci, czy Babcia ważniejsza od psa?
    Jula się gubi, dlaczego pewne kwestie mogą poczekać, a inne muszą być wykonywane od razu, jak to działa?
    Sama już zgłupiałam, nie ma schematu, nie jest równiutko, nie ma tak samo, zawsze, w każdym przypadku. No to co jest?
    Rozwaliła mnie Jula, mój pies miał kilka stojących włosów na ogonie, i Julka wygłaskała, by było równo:) Równy ogon, a była wściekłą okrutnie, a ja guuupia ciotka takiego nierównego psa w domu trzymam, powinnam to wiedzieć, ale jakaś chyba za guuupia na to jestem. Ogon wygładzony i zupełnie inny pies, taki co nie trzeba już kopać.

    Sama się pogubiłam, jednak w obronie mojego osobistego psa działałam bardzo asertywnie, a potem Julka już nie miotała jabłkami. Dlaczego to co dotyczyła psa, przeniosło się na jabłka i jedzenie? Niby to wszystko inna skala, ale i schemat działanie identyczny.
    Jedno wiem, nie widzę tego co widzi Julka , nie słyszę, ale mamy chemię, teraz już potrafię słuchać bardzo długo, aż mi Julietta "powie".
    Mówi, ale trzeba umieć to przetransformować, to zupełnie inny świat.
    Rodzice nie chcą rozmawiać, są bardzo zmęczeni, ja ich rozumiem, ale mam takie marzenie na Nowy Rok, że któregoś dnia się spotkamy ja i Julka, i od tego czasu wszystko będzie już jasne. Wiem, że taki dzień nastąpi.
    Franiowi na Nowy Rok życzę tego co już ma plus bonus tego co nastąpi.
    Nastąpi wiele i tak rok po roku i będzie już tylko lepiej. Wierzę w to bardzo, wiem, że to się spełni.
    Cała naprzód , w końcu wszyscy tam dotrzemy:)
    Ten potłuczony post napisałam ja ,ciotka Edzia:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Witam jak tam franio w tym nowym Roku
    u nas jest wielka radość sam nie wiem jak to się stało ?

    OdpowiedzUsuń

Drogi Anonimowy Gościu,
bardzo proszę, podpisz swój komentarz swoim imieniem, aby łatwiej było mi na niego odpowiedzieć.
Dziękuję