Milion uśmiechów przesyłamy:) |
...chyba każdemu z nas przytrafia się w życiu coś, co kompletnie zmienia nasze patrzenie na świat. Pod nos podsuwa nam prawdy z pozoru tylko oczywiste i szeroko otwiera oczy na ludzi i rzeczy, których wcześniej nie dostrzegaliśmy.
Dla nas takim wydarzeniem było pojawienie się Frania.
Zmienił on niemal wszystko w naszym życiu. Przede wszystkim otworzył mi oczy na ludzi wokół nas. Wielu, których miałam jedynie za znajomych bliższych czy dalszych, okazało się być fantastycznymi ludźmi i Przyjaciółmi. Do czasu urodzenia się Frania nie zamieniłam z wieloma prywatnie więcej niż kilka frazesów, typu: cześć / co słychać / miłego weekendu / super, że u was wszystko dobrze itd. Gdy pojawił się Franula, okazało się , że są to cudowni, wrażliwi, wyjątkowi ludzie. Miejsca by mi tu nie starczyło, żeby wszystkim podziękować. Z wieloma byłam (do dziś ze względów zawodowych z kilkoma nadal jestem) na pan/pani, wielu z nich znałam i znam tylko wirtualnie. I to Franek sprawił, że mogłam/mogliśmy się przekonać, jacy są niezwykli. (A "paniowanie" to tylko formalność).
Wy wiecie, jak bardzo jesteśmy Wam wdzięczni.
Żadne słowa tego nie wyrażą.
Franiu sprawił, że poznałam życie i rzeczywistość, o których nie miałam pojęcia. Poznałam cudowne mamy, fantastycznych ojców, dzielne kochane dzieciaki walczące o odrobinę zwyczajności w ich mało zwyczajnym życiu. Tak bardzo człowiek chce pomóc każdemu, ale...nie da się.
Trzeba zacząć regularnie grac w totka, bo mamy z mamą cudownej błękitnookiej Julki pomysł na centrum rehabilitacji z prawdziwego zdarzenia. O Kajce nawet nie wspominam. Ona ma pomysły na dwa centra:-)
Trzeba zacząć regularnie grac w totka, bo mamy z mamą cudownej błękitnookiej Julki pomysł na centrum rehabilitacji z prawdziwego zdarzenia. O Kajce nawet nie wspominam. Ona ma pomysły na dwa centra:-)
W prawym panelu mojego bloga odsyłam do aukcji i blogów kilkorga zaledwie niezwykłych dzieciaczków i ich rodzin. Zajrzyjcie tam.. poznacie inny świat. Nie lepszy, nie gorszy, po prostu inny.
Przytulam obie rączki, i nosek Frania całuję!
OdpowiedzUsuńTo fantastycznie, że wszystko powoli obraca się ku dobremu, że nawet to, co przeszliście W KOŃCU - sprawia, że dobro do Was przychodzi.
OdpowiedzUsuńBuziaki dla Natki i Franciszka! :D
Aga a może warto pomyśleć nad założeniem Fundacji, pomagającej wcześniakom, jeżeli inicjatywa by się rozkręciła to i powstanie Centrum rehabilitacyjnego byłoby bardzo realne. Buziaczki dla uśmiechniętego Frania.
OdpowiedzUsuńKajka jestem pod wrażeniem twoich fantastycznych wyrobów artystycznych, widać jak wkładasz w nie swoją duszę.
Hmmm a to wcale niegłupie by było.
OdpowiedzUsuńTeraz to może i czasu brak, ale jak się Franulę wyprowadzi na prostą, to szkoda marnować taką siłę przebicia :-)
Choroba dziecka zmienia punkt widzenia, otwiera oczy. Mówię choroba - bo byłabym niesprawiedliwa, gdybym wymieniła tylko wcześniactwo.
Aga, dobrze, że napisałaś ten post. Najważniejsi są ludzie, którzy podadzą rękę, wysłuchają, pomogą. Nie musi to być od razu spektakularna pomoc, wystarczy zwykły ludzki gest. Ile to daje radości, siły, wiary.
Ehhh oczywiście są tacy, co rzucają kłody pod nogi i czerpią z tego mega satysfakcję - pewnie to wynik kompleksów czy zazdrości - ale z takimi to na drzewo, od razu. I z mądralińskimi też na drzewo, bez wahania ;-)
Śliczne "mordeczki" takie uśmiechnięte :)
OdpowiedzUsuńIwona, mordeczki moich obu mordeczek:)
OdpowiedzUsuńKajko, DPS, całusy Franiowi przekażę, jak tylko kolejna faza fixum-dyrdum mu przejdzie:)
Fundacja, mówicie? Boże drogi:) A zresztą..sama już nie wiem, co życie przyniesie. Zobaczymy. Ale na wszelki wypadek postaram sie pamiętać, aby choć 1 x w miesiącu puszczać totka;-)
Skopiuję Wam, co napisałam na innym forum, temat brzmiał "własny interes otwieram...w marzeniach":
OdpowiedzUsuń"hciałabym mieć fundację, która wspiera wcześniaki i ich rodziny albo zwłaszcza ich rodziny. Kiedy rodzi się taki człowieczek, nagle okazuje się jak mała wiedza jest na temat wcześniactwa oraz co to znaczy czuć, kiedy twoje dziecko ociera się o smierć, czasem i kilkakrotnie a niektórym niestety nie udaje się... Widzę tam grupy wsparcia dla rodziców, grupy po stracie, i kilka kompetentnych osób, umiejących odpowiedzieć na wiele padających wtedy pytań, znających się bardzo dobrze na problemach wcześniaczych oraz urządzeniach ratującym im życie tak aby na każde pytanie rodzic mógł otrzymać odpowiedź.
Chciałabym mieć swoją stację radiową. White Wild Wave icon_wink.gif
W sumie fundacja wspierająca rodziny wcześniaków mogłaby z tą rozgłośnią jakoś się połączyć..."
A uśmiech Frania-bezcenny:)
Aga, marzenia to ważna rzecz. Mnie na przykład napędzają one do działania. Teraz jednak nie mam w sobie siły, aby robić coś ponad to, co już robię. To tylko takie działania na mini-mini-skalę - podpowiedzenie czegoś innej mamie wcześniaka, przekazanie namiaru na sprawdzonego lekarza itp. Sama wiesz, robisz to samo. Niby nic a jednak daje satysfakcję:)
OdpowiedzUsuńDziewczyny kiedy nasze dzieci wyjdą na prostą to może wtedy wyskoczymy z jakąś inicjatywą np. fundacja, mamy doświadczenie jeżeli chodzi o wcześniaki, możemy tym doświadczeniem dzielić się z innymi rodzicami, okazywać wsparcie. Aga napisałaś gdzieś że zastanawiasz się nad studiami podyplomowymi, ja również się zastanawiam nad tym, jeżeli sytuacja mi pozwoli to może za kilka lat zrobię sobie dodatkowo do swojej kolekcji studia z psychologii.
OdpowiedzUsuńJa się nie zastanawiam, zaczynam od października:) Byle tylko grupa się zebrała. Chcę zrobić podyplomówkę 'nauczanie przedszkolne i wczesnoszkolne'. To ze względu na Frania. Łudziliśmy się ze od wrzesnia tego roku mały pójdzie do przedszkola integracynego, ale wiemy już, ze nic z tego nie będzie. Za wcześnie. No chyba że jakimś cudem jego zachowanie się zmieni...zobaczymy. Podyplomówkę zrobię tak czy inaczej.
OdpowiedzUsuńKurka laski a to przypadek? Ja jestem po socjoterapii i intensywnie myślę o kontynuacji, najbardziej marzy mi się terapia SI ale to raczej niewykonalne.
OdpowiedzUsuńMyślałam, żeby zrobić jakieś podstawy logopedii, specjalistą po tym i tak nie będę - nie ma się co łudzić - ale może trochę pomogę własnym dzieciom obok profesjonalnej terapii w PZG, no i to na pewno przyda mi się w planach zawodowych (ale o tym na razie sza:))
Co do Fundacji - jest już Fundacja Wcześniak, spełnia rolę informacyjną, ale wg mnie brakuje takiego centrum z prawdziwego zdarzenia, ok, są OWI w większych miastach, jednak to jeszcze nie jest to.
I może kiedyś będą specjaliści wyłącznie od wcześniaków? Nie wiem, może za x lat zamiast do neurologa dziecięcego rodzice będą jeździć z dziećmi do neurologa "wcześniaczego" (bo to duża różnica jest)? Kto to wie. To już taka utopia z mojej strony, no ale przecież poradnie okulistyczne stricte wcześniacze już istnieją...
Justyna, dlaczego SI nierealne? Prowadziłam dość intensywną korespondencję z szefową Towarzystwa szkolącego terapeutów SI - rodzice dzieci z deficytami mają pierwszeństwo przy przyjmowaniu na kursy.
UsuńA reszta..taaaak, raczej dość utopijna;-)
Tak na marginesie - poszukujemy DOBREGO okulisty we Wrocławiu, żeby z Franciem nie jeździć do Wawy do prof. Prosta (narazie nie ma już takiej potrzeby). Nie muszę mówić, że musi to być okulista, który potrafi badać dzieci po laserowym przyklejeniu siatkówki.
Kursy w Warszawie i Krakowie - co tu wiecej mowic...
OdpowiedzUsuńTak jest niestety ze wszystkim:(
OdpowiedzUsuńAle wiesz co, jeszcze trochę, chłopcy dorosną i wtedy zrealizujesz swoje plany:)